Discussion about this post

User's avatar
Ziemek Borowski's avatar

1. dzięki za pracę mocno po godzinach i to bardzo napakowanego informacjami i interakcjami

2. corpo university 🎓 miały wadę zbytniej kompleksowości (trochę jak np. polskie realne, "MENiS-owe" uczelnie wyższe) - zafixowane programy. nawet jeśli nie wszystkie długie... I to, że organizacje w efekcie nie potrafiły skorzystać z tak wykształconych kadr było truizmem. A może raczej mówienie o merytokracji w wielkich organizacjach, zwłaszcza w latach po 2000 było samo-oszukiwaniem się (i zawsze ważniejsza była ekspansywna osobowość, nie skille).

3. capacity academies - bardzo tak. my, trybiki w wielkich organizacjach, coraz bardziej wiemy, że matka korporacja to psychopatyczna suka, i że ci u góry kierują się swoim interesem a w najlepszym razie interesem akcjonariuszy. I, że jednym kto pozwoli zarabiać na czymś co robimy bez wielkiego samo-obrzydzenia jest zadbanie o to by być ciągle zatrudnialnym w szerzej rozumianej „naszej” branży. Więc poczucie przymusu edukacyjnego u pracowników jest. I w drugą stronę - organizacje czy może raczej managerowie średniego szczebla wzięli do siebie ten żart / suchar jak to CFO pyta po co finansować edukację pracowników, zdobędą nowe umiejętności, zyskają na wartości i odejdą. Na co CEO – ja się boję, że nie zyskają na „wartości” i zostaną. I dla współczesnych wielkich organizacji zarządzenie czymś to zmierzenie tego. Więc puszczenie tej edukacji przez kanał organizacyjny, zdanie się na (kontrolowane jakoś przez firmę) marketu szkoleń, i dołożenie starań do różnych własnych aktywności szkoleniowych ważnych strategicznie - wydaje się dobrą praktyką. Koszty własnych „uczelni” firmowych, z własnych szkoleń dla generycznych tematów mogą być okrutne (tyle, że te 10-20 lat temu konieczne do poniesienia, bo nie było jeszcze rynku takich markeplaców jak Udemy4B, Pluralsight, Coursera, edX, czy „darmowych” szkoleń dostarczanych z narzędziami autorskimi jak w Articulate). Organizacje wiedzą, że muszą wspierać pracowników w rozwoju. I że nie jest tak, że jak mamy młotek to on nada się do wszystkich zadań, więc bierzemy learning battle card i dobieramy aktywości do potrzeb. Więc i formalizowanie pewnych strategicznych dla organizacji działań, przy uznaniu własnej nie-omnipotencji wydaje się racjonalną postawą. Co i ty mówiłeś, więc nie wiem po co komentuję 😊

Expand full comment
Tomasz Walasek's avatar

Piotr, bardzo dziękuję za tę niezwykłą opowieść o Polskim MoodleMoot. Wszystko to prawda: edupank, grunge edukacyjny, antykonferencja, naprawdę fajne, merytoryczne prelekcje, dyskusje do rana spokój, ten klimat ten luz... Tylko z tymi filarami to przegiąłeś... :)

Expand full comment
5 more comments...

No posts