5 Comments
Oct 11, 2022Liked by Piotr Peszko

Fajnie, że się różnicie :) Mimo że jestem od lat fanką Piotrka i jego działań, to sposoby ogarniania roboty zbliżają mnie zdecydowanie do Teamu Michał :) Choć Piotr fajnie mówi o sortowaniu działań w bloki - godzinowe i pod kątem dni tygodnia - i to też jest mi bliskie z powodu ilości zadań zupełnie różnych i konieczności ciągłego przełączania się. Fajny odcinek. A napiszecie mi, co to za intro? Bo popracowałabym z tą muzą w tle ;)

Expand full comment
Sep 25, 2022Liked by Piotr Peszko

Nie chcę się wymądrzać, ale trochę się zdziwiłem. Zawsze słuchałem Was na Substacku, a dziś przeniosło mnie do Spotify. I ten odcinek wysłuchałem na Spotify, ale zgłupiałem na kilka sekund — gdzie jestem i czy dobrze kliknąłem. A później jak obudził się we mnie duch, „nie znam się, ale się wypowiem”, to i tak wróciłem na Substacka żeby skomentować. Trochę na zasadzie jak się nauczy, tak mruczy. Ciekawe, czy tylko ja tak mam.

Z czasem i działaniem synchronicznym mam niezły problem. W czerwcu, lipcu, sierpniu było „biednie”, więc brałem zlecenia „jak leci”. Od września pojawiły się fajne zlecenia, które robię i jestem zadowolony (usatysafkjonowany). Tylko ta robota przyjęta w czerwcu, lipcu jest też przyjęta. Już jej nie chcę, ale zrobić trzeba. I tu pojawia się problem (prawie każdego roku) żeby zrobić wszystko doba robi się zbyt krótka.

Do wątku co można pokazać, a co NDA. Jest jeszcze kwestia, żeby pokazać coś, czego nie ma. Ostatnio gadałem na temat, że „może by i Amerykanie kupili TO szkolenie, bo u nich nie ma kto tego robić i jest strasznie drogo”. TO na próbę do pokazania okazało się szkoleniem z Office'a, albo zaproponuj coś, co im się spodoba. I do zrobienie szkolenia z Office'a nie mam ani kompetencji, ani czasu, bo nie wiadomo koniec końców, czy im się spodoba i coś z tego będzie. Więc co pokazać, jak nie wiadomo, czego dokładnie chcą. I stracę ten jakże mało konkretny temat, bo nie wiem, jak się do niego zabrać i co powiedzieć. Zostanie poczucie, że jakaś szansa przeszła koło nosa.

Do wątku o cenach Storyline'a — z punktu widzenia mimo wszystko początkującego — coraz częściej pojawia się ta kwestia w rozliczeniach z pracodawcą. „Jak nie masz licencji, a robisz to tylko dla nas, to dolicz sobie to stawki godzinowej po xyz, tak żeby Ci się zwróciło” — słowa zleceniodawcy. Co prawda była to kwestia 100$ a nie 1100$, ale to świadczy trochę o tym, że narzędzie to rzeczywiście ułamek ceny.

Odnośnie ekspertów. Przy kompleksowym robieniu szkolenia lubię pracować z ekspertami, ale wolę z książką. Chyba wynika to z tego, że eksperci są coraz częściej samozwańczy, albo są z łapanki, albo są rodziną zleceniodawcy, albo się z nimi nie zgadzam, albo zmieniają „zeznania” podczas prac, albo myślę sobie, niby tak, ale po co tak komplikować. I koniec końców, przy tematach, o których myślę, że mam pojęcie okazuje się, że po konsultacjach eksperckich i tak zostaję przy swoim (choćby dlatego, że podpisuję całość swoim nazwiskiem). No i jeszcze jedna kwestia, czyli jak sam zostaje ekspertem. Przeglądam ogłoszenia przetargowe. Jakiś temat wydaje mi się fajny, ale wymagają eksperta, więc zamykam i nie czytam dalej. Za kilka dni, coś mnie tknie i wczytam się dokładnie w ogłoszenie i oczekiwania. Okazuje się, że nie potrzebują eksperta tylko średnio zorientowanego użytkownika, który opowie jak z niego korzystać. Wymagania z serii banalne. No i startuję w przetargu, wygrywam i zostaję ekspertem. Tylko wciąż ze mnie średnio zorientowany użytkownik, który ciekawie opowiada o jakimś programie, a nie ekspert...

Expand full comment